Rewiliding to nic innego jak przywracanie maksymalnie pierwotnego wyglądu otoczenia. Aby ogród stał się bardziej dziki i naturalny, wystarczy mu na to pozwolić i odrobinę pomóc. Najłatwiej proces tzw. zdziczenia przeprowadzić na małej powierzchni i takiej, która jeszcze nie jest mocno wyeksploatowana, a więc np. na nowej działce. Jak to zrobić?

Co to jest rewilding?

O tym, jak dzika strona natury jest ważna nie tylko w zachowaniu, ale też przywracaniu bioróżnorodności, mówi się coraz częściej zwłaszcza w kontekście postępującej urbanizacji na terenach, które do tej pory były siedliskami wielu gatunków roślin i zwierząt. Nie chodzi jednak o doprowadzenie do całkowitej ekspansji zieleni na każdym dostępnym terenie, ale o racjonalne podejście do tego, co natura potrafi zrobić, jeśli jej na to pozwolimy. A potrafi wiele dobrego, dlatego rewilding jako pewien trend ogrodniczy, staje się coraz częściej także świadomym wyborem. Im bardziej stanie się powszechny, tym więcej zyska na tym środowisko i to nie tylko to lokalne. Na masową skalę korzyści może odczuć cała planeta, a rewilding może stać sie hamulcem dla postępujących zmian klimatycznych. Przyroda bowiem sama tworzy siedliska, które cechują się dużą odpornością na zawirowania pogodowe i to co się z nimi wiąże, np. długotrwałą suszę. Trzeba jej tylko na to pozwolić.

Idea rewildingu pojawiła się stosunkowo niedawno i jest konsekwentnie szerzona przez międzynarodową organizację Global Rewiliding Alliance (GRA). Na całym świecie w odbudowę ekosystemów zaangażowało się już ponad 100 różnych inicjatyw. W skali europejskiej funkcjonuje organizacja Rewilding Europe, a najbliżej Polski – Rewiliding Oder Delta, która skupia się na zdziczeniu terenów wzdłuż Odry. 

Ogród jak ekosystem

Dzielenie się przestrzenią z roślinami, owadami i ptakami na małej przestrzeni to pierwszy krok do tego, by rewilding za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat dawał widoczne rezultaty. I o ile pojedyncze inicjatywy wiele nie zdziałają, o tyle masowe zaangażowanie się już tak. Dlatego najłatwiej proces takiego powrotu do natury rozpocząć na terenie, który nas otacza na co dzień. Jeśli każdy dołoży swoją cegiełkę, przestrzeń na tym zyska. Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że ogród i to co znajduje się w niedalekiej okolicy powinno funkcjonować jako sprawny miniekosystem. W praktyce oznacza to, że musimy ukierunkować go i otworzyć na bogactwo świata przyrody, współpracować z nią a nie walczyć, próbując na siłę dostosować wygląd przestrzeni do trendów, które może i są efektowne, ale na pewno nie sprzyjają naturalnemu rozwojowi. Istotne jest zadbanie o jak największą bioróżnorodność, która zanika pod wpływem postępujących zmian klimatycznych. Aby działka sprawnie funkcjonowała, porzućmy sztywny plan uprawy i zacznijmy poznawać rytm przyrody, która sama reguluje m.in. wygląd roślin. 

Dziko, ale z głową

Wprowadzenie rewildingu na małej przestrzeni to tak naprawdę kilka prostych etapów i zmian, które warto sukcesywnie realizować, by ogród stał się bardziej dziki i zachwycał swoim naturalnym wyglądem. O czym warto pamiętać?

1. Sadzenie rodzimych gatunków

Lokalna flora zawsze poradzi sobie lepiej, niż gatunki obce – choć ładne, to mniej odporne na trudne warunki pogodowe, m.in. upał czy wahania temperatury. Rodzime gatunki zaobserwujemy w najbliższym otoczeniu. Wystarczy dobrze się przyjrzeć, jak kształtuje się okoliczny krajobraz, jakie rośliny naturalnie porastają pobocza, pobliski las czy łąkę. Może dominują brzozy lub lipy, a może stare drzewa owocowe lub sosny? Nie rosną tutaj bez powodu, za to świetnie sobie radzą bez ingerencji człowieka. Tym sposobem stworzymy ogród biocenotyczny maksymalnie dopasowany do istniejącego środowiska.

2. Unikanie herbicydów

Jeśli stawiamy na zdziczenie przestrzeni, zapomnijmy o stosowaniu jakichkolwiek preparatów chemicznych. Pozwólmy glebie na naturalną regenerację, a roślinom na wzajemną pomoc. Wiele z nich, m.in. pokrzywa, skrzyp polny czy mniszek lekarski mają wiele cennych właściwości, które warto wykorzystać. Zróbmy z nich naturalne nawozy i opryski. W dzikim ogrodzie bez chemii nie może też zabraknąć kompostu, który nie tylko użyźnia podłoże, ale jest też efektem racjonalnego gospodarowania odpadami. Wszak na pryzmę kompostową trafiają resztki roślinne z ogrodu – nie tylko obierki, ale też rozdrobnione gałęzie, skoszona trawa czy skorupki jajek. To kolejny element sprawnie funkcjonującego ekosystemu. Sprawdzoną metodą użyźniania podłoża jest także wysiew tzw. nawozów zielonych, np. facelii, peluszki czy łubinu. 

3. Pożyteczne pszczoły, motyle i inne stworzenia

Im bardziej naturalistyczny krajobraz, tym więcej w nim rozmaitych stworzeń, które chętnie się tutaj zadomowią i będą naszymi sprzymierzeńcami. Rewiliding ma na celu nie tylko odbudowę flory, ale też fauny.  A owady zapylające pełnią szczególną rolę w funkcjonowaniu ogrodu. Tam, gdzie mają ku temu warunki, ochoczo wędrują po kwiatach, by zbierać nektar i pyłek i równie ochoczo zapylają rośliny użytkowe. Bez nich nie ma szans na obfite plony owoców i warzyw. Naturalistyczna przestrzeń jest dla nich optymalnym terenem do życia. W gęstwinie różnych roślin chętnie pojawiają się nie tylko pszczoły, ale też rozmaite motyle, bzygi, chrząszcze i biedronki. Z kolei gleba nieskażona chemią to pole do podziemnych wędrówek dla dżdżownic, które przerabiają gnijącą materię organiczną na wartościowy nawóz, a także napowietrzają podłoże, co znacznie ułatwia przedostawanie się wody do głębszych warstw podłoża. Aby jeszcze bardziej zróżnicować życie w takiej dzikiej przestrzeni, warto zadbać, by pojawiły się w niej budki lęgowe, poidełka i karmniki dla ptaków, a także ustronne kąciki dla jeży.

4. Optymalne gospodarowanie wodą

Woda pełni kluczową rolę w uprawie roślin. Rewilding zakłada jej mądre i optymalne wykorzystanie. Do mniejszego zużycia przyczyni się wybór odpowiednich roślin. Takich, które w danych warunkach siedliskowych, np. na suchej glebie, będą sobie same radziły, zatem konieczność ich częstego podlewania będzie ograniczona do minimum. Żeby nie marnować wody, zbierajmy deszczówkę, która służy roślinom. Retencję wody możemy również wspierać poprzez budowę naturalistycznego niewielkiego stawu w ogrodzie. Będzie gromadził wodę opadową, a jednocześnie stanie się miejscem bytowania różnych stworzeń.

5. Łąka kwietna zamiast trawnika

Łąka na małej powierzchni, zamiast trawnika lub klasycznej rabaty, to również element odtwarzania naturalnego krajobrazu wpisany w ideę rewildingu. Klasyczna murawa od linijki nie sprzyja zachowaniu bioróżnorodności w ogrodzie, za to ta stworzona przez Matkę Naturę z koniczyną, mniszkiem lekarskim, chabrami, makami i innymi roślinami już tak. Podobnie łąka kwietna, która szybko staje się barwnym epicentrum życia rozmaitych owadów. Wybór mieszanek nasion jest spory, dlatego warto zdecydować się na taką, która urozmaici krajobraz, ale też będzie adekwatna do panujących w nim warunków. Może to być mieszanka kwiatów wabiących motyle, trzmiele, pszczoły, a nawet dzikie ptaki. Do cienia lub na stanowiska słoneczne, na ubogą i piaszczystą glebę lub wilgotną, a nawet ziołowa. 

Korzyści ekologiczne 

Dlaczego warto skierować swoje myślenie o kształtowaniu zielonej przestrzeni w dziką stronę? Bowiem rewilding to szansa na stworzenie ekosystemu, który będzie funkcjonował swoim rytmem, a nasza ingerencja w niego będzie minimalna. Co więcej, będzie tętnił życiem – bzyczenie pszczół czy świergot ptaków będą codziennością. Mała eksploatacja otoczenia, przyjaźń z przyrodą i akceptacja jej naturalnego rozwoju to pierwsze małe kroki w wielkim celu. Jeśli zdziczenie przyrody stanie się normą, to zyskają na tym wszyscy.

Jedna odpowiedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *